SprzętKross Crow Preria
Podsumowanie 2013
Rok był średni. Z jednej strony nie było żadnych przykrych wydarzeń, a z drugiej nie było niczego nadzwyczajnego. Po prostu przeciętny rok – pod względem rowerowym.
Początek sezonu zaczął się dla mnie stosunkowo późno, bo – na dobre – dopiero w kwietniu.
No, ale cóż taka była pogoda.
Zarówno kwiecień jak i maj były miesiącami, w których zrobiłem znacznie mniej kilometrów niż w 2012. Powody to głównie brak czasu.
Czasami chciałem jeździć szybciej, ale po prostu nie mogłem, a najdziwniejsze jest to, że czułem, iż moja forma jest lepsza. Przemyślałem trochę moje jazdy i „obudziłem się” dopiero w lipcu – lepiej późno niż wcale. Właściwie to z tego miesiąca jestem zadowolony najbardziej.
Następnie przyzwoity sierpień. Przyzwoity, bo regularny. Zresztą całe wakacje były regularne, pogoda dopisała.
Następnie jesień… no i co tu pisać. Kilometrów niezbyt dużo, a i poza utarte szlaki nigdzie nie wyjeżdżałem.
Miła niespodzianka to kilka jazd w grudniu. Pogoda wiosenna, przyjemnie, trzeba było skorzystać.
Cieszę się z tego, że zawitałem w nowe miejsca moich okolic, ale też czuję niedosyt, że nie było ich więcej. A wbrew pozorom jest wiele ciekawych miejsc niedaleko mnie, o czym przekonałem się w tym roku. Liczę, że regularniej zaczną się pojawiać trasy powyżej 100km, bo w tym roku było ich zdecydowanie zbyt mało. No i mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy niż obecny – pod każdym względem.
Początek sezonu zaczął się dla mnie stosunkowo późno, bo – na dobre – dopiero w kwietniu.
No, ale cóż taka była pogoda.
Zarówno kwiecień jak i maj były miesiącami, w których zrobiłem znacznie mniej kilometrów niż w 2012. Powody to głównie brak czasu.
Czasami chciałem jeździć szybciej, ale po prostu nie mogłem, a najdziwniejsze jest to, że czułem, iż moja forma jest lepsza. Przemyślałem trochę moje jazdy i „obudziłem się” dopiero w lipcu – lepiej późno niż wcale. Właściwie to z tego miesiąca jestem zadowolony najbardziej.
Następnie przyzwoity sierpień. Przyzwoity, bo regularny. Zresztą całe wakacje były regularne, pogoda dopisała.
Następnie jesień… no i co tu pisać. Kilometrów niezbyt dużo, a i poza utarte szlaki nigdzie nie wyjeżdżałem.
Miła niespodzianka to kilka jazd w grudniu. Pogoda wiosenna, przyjemnie, trzeba było skorzystać.
Cieszę się z tego, że zawitałem w nowe miejsca moich okolic, ale też czuję niedosyt, że nie było ich więcej. A wbrew pozorom jest wiele ciekawych miejsc niedaleko mnie, o czym przekonałem się w tym roku. Liczę, że regularniej zaczną się pojawiać trasy powyżej 100km, bo w tym roku było ich zdecydowanie zbyt mało. No i mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy niż obecny – pod każdym względem.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.